Czym dla nas jest coaching?

Każda droga wiedzie do jakiegoś celu, a czasem jest celem samym w sobie. Najważniejsze to nie ustawać w podróży i z każdym kolejnym krokiem cieszyć się wyzwaniem. Nie zawsze jest łatwo, czasem mapa jest już nieaktualna lub po prostu jej brak. Czasem nie starcza sił, czasem okoliczności zmuszają do wybrania innej trasy. Czasem narastają wątpliwości, po co ten trud i wysiłek. Zawsze ostatecznie warto iść, żeby rosnąć, poznawać siebie – swoje silne strony i słabości, budować relacje i odkrywać to, co jeszcze nie odkryte. Tym właśnie jest dla nas coaching – podróżą z ludźmi, którzy wiedzą, że warto iść.

 

 

Przykładowe narzędzia coachingowe:

  • Jak podejmować życiowe DECYZJE? [Pytanie na śniadanie, TVP2]

    Jak podejmować życiowe decyzje
    Czytaj opis

    Jeśli interesuje Cię temat życiowych zmian, zachęcamy do obejrzenia naszego wystąpienia w TVP2, w programie Pytanie na Śniadanie. Opowiadamy tam wspólnie z Olgą Kozierowską, jak reagować na zmiany z zaskoczenia :-)

     

    Klaudia & Beata

  • Metoda FBI – Twój kciuk powie, jak bardzo uparty jesteś.

    Metoda FBI - szkolenie
    Czytaj opis

    Co chwilę na instagramie pojawia mi się reklama jakiejś aplikacji, która ma czytać linie z mojej dłoni i na podstawie tego powiedzieć mi, jaki scenariusz moje życie napisze. 

    Nie odważyłam się zainstalować tej aplikacji z kilu powodów.

    Po pierwsze, jako mała dziewczynka dostałam podobną propozycję od koleżanki z klasy 3 b i się wystraszyłam. Chciała mi powiedzieć, jak długo będę żyła, a ja odruchowo zrezygnowałam z okazji poznania ilości lat swojego życia. Może ten lęk w jakiś sposób zakotwiczył moje podejście do takich praktyk?

    Po drugie, jako dorastająca dziewczyna obserwowałam rodzinne imprezy i mojego tatę, który nie mając pojęcia o chiromancji (czyli czytaniu z dłoni) po dwóch piwach proponował wszystkim biesiadnikom, że spojrzy na ich linie papilarne, po czym wymyślał jakieś historie, które ślina na język mu przyniosła. W reakcji na te „przepowiednie” biesiadnicy nie raz kiwali głowami i mówili „o tak! To niezwykłe, skąd to wiesz?”

    W końcu trzeci powód to wiedza o mechanizmach wpływu, którą dziś mam i którą sama stosuję. Nie, nie chodzi mi zupełnie o to, że dorabiam jako wróżka czy mentalistka, tylko, że zdaję sobie sprawę z efektu kierunku skupienia i siły kontekstu w oddziaływaniu na ludzką percepcję.

    Jedną z technik w metodach śledczych czy negocjacyjnych stosowaną przez FBI jest zarządzanie uwagą rozmówcy (świadka, podejrzanego, terrorysty, porywacza).

    Zarządzanie uwagą jest podstawą wszelkiego wpływu na drugą osobę. Jeśli nie mamy uwagi osoby, nie jesteśmy w stanie w ogóle na nią wpłynąć.

    Jeśli mówisz do kogoś, a ta osoba siedzi w telefonie lub skupia wzrok na ekranie komputera, to Twoje szanse dotarcia z przekazem do niej są niewielkie. Spuszczę kurtynę milczenia na szefów, którzy w takich okolicznościach przyjmują w swoich gabinetach pracowników. Sama niegdyś nie raz tego doświadczałam.

    Jeśli ktoś twierdzi, że ma podzielność uwagi, to jest w błędzie. Uwaga jako konstrukt psychologiczny jest niepodzielna a jej procesy są złożone. Owszem, może szybko się przełączać między jednym bodźcem a innym i niektóre osoby (dzięki na przykład większemu skupieniu czy wypoczęciu) mogę lepiej radzić sobie z przełączaniem uwagi, ale z pewnością nie mogą w jednym czasie z pełną uważnością słuchać rozmówcy i czytać maila ze zrozumieniem.

    Uwaga ma kilka funkcji i cech. Jest selektywna – przekierowuje do pamięci roboczej, a potem długotrwałej lub operacyjnej te informacje, które są dla nas ważne. Percepcja rzeczywistości działa albo szeroko i płytko, albo wąsko i głęboko. Uwaga ma na celu ignorować wszystko, co jest szumem informacyjnym i wyłapywać to, co dotyczy nas.

    Wszystkie więc informacje, które dotyczą nas samych będą przetwarzana w pierwszej kolejności. Na głośnej ulicy nie usłyszysz większości dialogów, ale usłyszysz swoje imię.

    Jeśli już Twoja uwaga na czymś się skupi, można także nadać jej kierunek.

    Jeśli ktoś zapyta Cię, czy czujesz się nieszczęśliwy w życiu, znajdziesz powody, dla których możesz się tak czuć (od tego pytania zaczyna rozmowę wiele sekt, które werbują ludzi do swojego grona). I odwrotnie. Pytanie o to, czy jesteś szczęśliwy, zmotywuje Twoją uwagę do szukania przyczyn szczęścia.

    Cialdini, podobnie jak agenci FBI, podkreśla, że umiejętność ukierunkowywania uwagi rozmówcy to podstawa wszelkiego oddziaływania na drugą osobę. 

    Autor „Wywierania wpływu na ludzi” oraz „Pre-swazji” przyznaje, że jako dusza towarzystwa niegdyś także zabawiał się chiromancją (w przeciwieństwie do mojego taty, on chyba miał o tym jakieś pojęcie).

    Na przyjęciach Cialdini brał w swoją dłoń kciuk rozmówcy i lekko go odchylając, mówił osobie, że  jest uparta i ma tendencję do przeciwstawiania się naciskom otoczenia. Innym razem, robiąc to samo – odchylając kciuk „badanego” – mówił mu, że jest osobą elastyczną w swoich wyborach i może się dopasować do wymogów otoczenia.

    Cała zabawa polegała na tym, że podczas jednej imprezy podchodziły te same osoby, którym Cialdini dawał inne komunikaty, a jednak one zawsze odpowiadały „tak, masz rację! taki jestem!”.

    Każdy z nas jest czasem uczynny, czasem nie, kreatywny, elastyczny, odważny, silny, a czasem ulegający, analityczny, wierny zasadom. 

    Poprzez przekierowanie uwagi, torujemy mechanizmy poznawcze rozmówcy i jego zachowanie.

    Więcej osób zgodzi się na wzięcie udziału w ulicznej ankiecie, jeśli najpierw zapyta się je o to, czy są osobami uczynnymi. Większość oczywiście odpowiada na to pytanie twierdząco, po czym chętniej zgadza się na poświęcenie kilku minut ankieterowi.

    Świadkowie, których zapyta się o to, jak szybko jechał samochód, który „roztrzaskał się” o drzewo podadzą wyższą wartość prędkości niż świadkowie tego samego zdarzenia, których zapyta się, jak szybko jechał samochód, który „wjechał” w drzewo. Dzięki takim odkryciom, Elizabeth Loftus udowodniła, jak policjanci, psychoterapeuci, prokuratorzy mogą manipulować świadkami, klientami, pacjentami.

    Warto więc mieć na uwadze ten mechanizm i świadomie zdawać sobie sprawę z siły przekierowywania naszej uwagi przez innych, zwłaszcza aby nie ulegać nieuczciwej manipulacji.

    Z drugiej strony, warto samemu wykorzystywać moc uwagi rozmówcy, ale pod warunkiem, że mamy czyste i jednoznaczne intencje. W innym artykule chętnie omówię spektrum oszukańczych praktyk i jak bardzo niekorzystnie one wpływają na relacje i system.

    Teraz może tylko wspomnę, że zupełnie nie opłaca się być nieuczciwym, bowiem szybki zysk to zapowiedź dalszej porażki. A poza tym, czy naprawdę chcemy żerować na innych?

    Policjanci, którzy w trakcie przesłuchiwania podejrzanych, przekierowują ich uwagę na to, że są osobami dobrymi i nawet jeśli zrobili coś złego, na pewno nie mieli takiej intencji, szybciej uzyskują przyznanie się do winy (pod warunkiem, że podejrzany nie jest psychopatą).

    Zgodnie z badaniami psychologii poznawczej i społecznej, umiejętność ukierunkowywania uwagi daje gwarancję pożądanego działania. W tym wypadku nie ma potrzeby zmieniać postawy, przekonań czy nastawienia drugiej osoby, co jest znacznie trudniejsze.

    Jeśli chcielibyśmy poprosić opornego szefa o dzień wolnego, warto odwołać się do jego empatii. Jeśli chcielibyśmy zachęcić zespół do innowacyjnego podejścia do problemu, warto zapytać jego członków, czy uważają się za osoby odważne lub kreatywne.

    W pewnych sytuacjach niczego nie musimy zmieniać, o nic prosić, wystarczy sprawić, by dana myśl pojawiła się w umyśle odbiorcy. 

    Z tej wiedzy i technik szkolę i edukuję podczas szkolenia Metoda FBI – rozmawiaj, przekonuj, buduj sojusze.

    Chcesz poznać inne techniki FBI, zapraszam do przeczytania artykułu Metoda FBI – 8 błędów

    Zapraszam.

    Klaudia Pingot – trener, psycholog, autorka książek i artykułów, kreatywna mówczyni, była oficer Centralnego Biura Śledczego oraz Biura Wywiadu Kryminalnego KGP.

     

    Biografia

    Cialdini, R.B. (2017), Preswazja: Sopot, GWP

    Dreeke R. (2011), It’s Not All About „Me”: The Top Ten Techniques for Building Quick Rapport with Anyone, Kindle Edition

    Loftus, E. (2013) https://www.ted.com/talks/elizabeth_loftus_the_fiction_of_memory

     

    Grafika: Kristina Flour, unsplash

  • Metoda FBI – 8 błędów, których powinieneś unikać.

    Metoda FBI Szkolenie
    Czytaj opis

    Naukowcy nie wiedzą, w jaki sposób zbiór elektrycznych sygnałów w mózgu wytwarza subiektywne doświadczenia. Więcej nawet: nie wiedzą, jaki pożytek ewolucyjny mógłby wynikać z tego rodzaju zjawiska. (…)

    Jak na ironię, im lepiej opisujemy ten proces, tym t r u d n i e j s z e staje się wyjaśnienie świadomych odczuć. Im lepiej rozumiemy mózg, tym bardziej zbędny wydaje się umysł. Skoro cały system działa na zasadzie przesyłania sygnałów elektrycznych z miejsca na miejsce, to po jakie licho musimy również c z u ć strach?” (Harrari, 2018 s. 157-158)

    Prawdopodobnie ani autor tych słów, ani nauka nie zgłębią przez najbliższe lata zagadek ludzkiego umysłu. Tyle dobrze, że choć nie potrafimy odpowiedzieć do końca „dlaczego”, wiemy przynajmniej „jak” działają niektóre psychologiczne mechanizmy.

    Yuval Noah Harari – izraelski historyk, którego książki czytają Obama i Zuckenberg, w kolejnym bestsellerze „Homo Deus” obnaża ludzką naturę i, analizując przeszłość, stara się przewidzieć przyszłość świata. Świetna lektura, ale uważaj, może Ci spędzić sen z powiek na długie tygodnie!

    Nie będę spojlerować fabuły, napiszę tylko, że książka utwierdziła mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że z pełnym szacunkiem powinniśmy podchodzić do relacji z drugim człowiekiem. A drugi człowiek to nie tylko jego obecność, ale też potrzeby, lęki, przekonania, wartości, co ma niebagatelny wpływ w budowaniu jakiegokolwiek porozumienia.

    Metody FBI zakładają przeróżne techniki, triki, zabiegi wchodzenia w interakcję z drugim człowiekiem. Większość z nich ma swoje źródło w psychologii i nierzadko, przede wszystkim w pierwszych etapach, przypomina coaching lub wywiad psychologiczny (stąd nazwa – wywiad kognitywny FBI).

    Pierwszy artykuł w tym temacie poświęcam wskazaniu błędów, które popełniamy w różnych sytuacjach, zakładających interakcję z drugim człowiekiem:

    • podczas rekrutacji,
    • negocjacji,
    • sprzedaży,
    • na randce,
    • przed rozstaniem,
    • w konfliktowej sytuacji,
    • w zarządzaniu zespołem.

    Błąd 1. 

    Chcę jak najszybciej wywrzeć wpływ i przedstawić swoje argumenty. 

    Jednym z głównych założeń w metodach FBI jest poznanie mapy mentalnej i emocjonalnej drugiego człowieka (przynajmniej ja to tak nazywam, eksperci FBI mówią raczej o aktywnym słuchaniu i treningu empatii).

    Jeśli znalazłbyś się w dżungli czy w mieście, którego nie znasz, wolałbyś mieć mapę, czyż nie?

    Chyba że chciałbyś to miejsce od razu spacyfikować. Wtedy faktycznie nie potrzebujesz mapy, ale jednocześnie stajesz się najeźdźcą.

    Druga strona ma prawo się bronić. W ten sposób nie tworzycie pola do rozmowy, tylko ring do słownego i emocjonalnego sparingu. Nawet jeśli sądzisz, że jesteś silniejszy i wygrałeś w przepychance na słowa, pozycję czy cokolwiek innego, to gwarantuję, że takie zwycięstwo ma krótką melodię przyszłości.

    Błąd 2.

    Słuchanie drugiej strony z jednoczesnym przygotowywaniem riposty lub kontrargumentów.

    Nadal nie poznajesz mapy rozmówcy. To jak włączenie gps i spontaniczne niestosowanie się do wskazówek, bo przecież wszyscy wiemy lepiej, jak jechać niż głupia nawigacja. Nie wiem, czy to stosowne porównanie, bo nawigacje czasem faktycznie robią nas w konia, a rozmówca w swojej wypowiedzi nakreśla swoją subiektywną (dlatego prawdziwą) mapę „ja”.

    Kiedy masz dialogi wewnętrzne, tak naprawdę nie słyszysz, a przynajmniej nie w pełni rozumiesz, co mówi druga strona. Możemy się oszukiwać, że mamy podzielną uwagę, ale jeśli zgłębisz trochę literatury albo zrobisz rzetelny test na sobie, dowiesz się, że uwaga może bardzo szybko się przełączać między bodźcami. Nie możemy jednocześnie myśleć i słuchać ze zrozumieniem, wyłapując małe, ważne niuanse i czytając jeszcze to, co pomiędzy słowami i gestami.

    Nie tak dawno, w pociągu, czytając badania psychologiczne, podzieliłam się na głos z koleżanką wynikiem eksperymentu, który mówił, że kierowcy rozmawiający przez telefon mają mniejszą uważność i są bardziej niebezpieczni niż ci pijani. Pasażer siedzący obok i słyszący tę wypowiedź, skwitował – „na szczęście mnie to nie dotyczy! Po czym wygłosił całą tyradę, dlaczego jego to nie dotyczy. Wielu ludzi myśli, że jakaś zasada być może dotyczy większości, ale nie ich.

    Błąd 3.

    Brak kontaktu wzrokowego. Wgapiania się w telefon lub komputer.

    Och… Pamiętam, jak kiedyś zostałam zaproszona na ważne spotkanie. Miałam podpisać umowę z pewną znaną osobą, można by nawet rzec, że z celebrytą. Przez całe spotkanie siedział on za wysokim stołem, mówiąc lub milcząc i wklepując coś w komputer.

    Znasz takie sytuacje? Założę się, że jedna lub dwie osoby przyjdą Ci do głowy.

    Może robił notatki, może siedział na fejsie. Nie wiem. Tak czy siak, czułam się okropnie. Siedzenie z laptopem na stole to takie nowoczesne, ale zapewniam Was – agent FBI ani żaden porządny praktyk wpływu nie popełniłby takiego błędu. Znów kłaniają się zasady dotyczące uwagi i zarządzania koncentracją.

    Błąd 4.

    Założenie, że postępujemy i zachowujemy się racjonalnie.

    Cytat Harariego na wstępie do tego artykułu sugerował, że umysł jest dziwnym, nieodgadnionym konstruktem.

    W psychologii znamy emocje podstawowe (strach, radość) oraz tak zwane emocje samoświadomościowe, takie jak wstyd, poczucie winy, duma, pogarda. Emocje towarzyszą nam cały czas, zwłaszcza w nieznanych nam sytuacjach, podczas podejmowania ważnych decyzji czy w wyniku wystąpienia jakiegoś bodźca, skojarzenia, wspomnienia.

    Nawet jeśli rozmawiamy z kimś na neutralny temat, osoba ta może mieć indywidualne skojarzenia, które aktywują konkretną emocję. Czy uważasz, że w emocjach ludzie kalkulują na zimno i podejmują racjonalne decyzje?

    Błąd 5.

    Bunkrowanie się stołami i biurkami.

    Podzielenie przestrzeni między siebie i drugą osobę, tworzy psychologiczną barierę. Więź może być trudniej budowana, zwłaszcza w przypadku, jeśli dwie strony siadają naprzeciwko siebie (jakby w kontrze). Innym aspektem jest ograniczona możliwość czytania mowy ciała, kalibrowania jego/jej gestów, postawy, ułożenia stóp (stopy przecież wiele zdradzają).

    Błąd 6.

    Błędne pytania lub ich brak.

    Ten kto pyta, prowadzi! Zauważ, z reguły pytają policjanci, lekarze, prokuratorzy, psychoterapeuci. Sztuka zadawania pytań jest trudną umiejętnością. W wywiadzie kognitywnym FBI stosuje się tak zwaną technikę lejka, od ogółu do szczegółu, z wykorzystaniem kontekstu.

    Pamięć nie działa w próżni, umysł posługuje się schematami poznawczymi, więc warto schematy wykorzystywać (albo je omijać, w zależności, jaki mamy cel).

    Gdy zapytasz dziecko, jak było w szkole, z reguły odpowie na odczepnego „dobrze” lub wzruszy ramionami. Spróbuj zapytać, co się działo na długiej przerwie, gdy skończył się język polski.

    Za często zadajemy:

    • pytania zamknięte: „lubisz swoją szkołę?”, możliwe odpowiedzi: „nie/tak/nie wiem”. Z tego rozmowy nie będzie.
    • pytania sugerujące: „czy nie powinieneś najpierw zapytać, zanim to zrobisz?”. To raczej rada niż pytanie.
    • pytania zawiłe: „jak podpisywaliśmy ten kontrakt, to nie powiedziałeś słowa, a potem miałeś focha, co mnie zdziwiło, bo nie wiedziałem dlaczego, więc jak to z Tobą jest?” Ale o co w ogóle chodzi?

    Kilkanaście innych błędów w sztuce pytań można by jeszcze wymienić, dlatego postanawiam napisać na ten temat osobny artykuł.

    Błąd 7

    Koncentracja na wpływie retorycznym, pomijanie wszystkich innych rodzajów wpływu.

    Jak możemy wpływać na drugiego człowieka? 

    Podpowiedź – miejsce, uwaga, ciało, emocje, intencje.

    Chcąc wpływać na drugą osobę, myślimy o słowach i argumentach, tymczasem wpływ dzieje się także na poziomie zarządzania przestrzenią, dźwiękami (muzyka, cisza, hałas), uwagą (bardzo ważny wpływ), ciałem (tak zwany mirroring i matching lub efekt kameleona), dopasowaniem słownictwa (rodzaju słów), głosu, emocji. 

    Całe spektrum narzędzi zostawiamy za sobą, gdy myślimy tylko o argumentach i retoryce.

    Zapewne przyjdzie Ci do głowy jeszcze kilka innych elementów, które ja bądź eksperci FBI pominęli. O czym jeszcze zapominamy, czego nie stosujemy w rozmowach z innymi?

    Ja szykuję się do kolejnych artykułu, które będą nawiązywać do Metody FBI.

    Ps. 

    Błąd 8

    Przyszedł mi do głowy jeszcze błąd nr 8 (eksperci FBI nawet oficjalnie o tym piszą) – brak umiejętności zawieszenia swojego ego. Jak myślisz? O co może chodzić? 😉

     

    FullSizeRender 9

    Klaudia Pingot – trener, psycholog, autorka książek i artykułów, kreatywna mówczyni, była oficer CBŚ.

     

    Metoda FBI to świetna procedura i przepis na udane rozmowy, negocjacje, obsługę trudnego klienta, wywiad biznesowy. Opis szkolenia znajdziesz tutaj: http://smart-coaching.pl/szkolenia-zamkniete/metoda-fbi/

    Do napisania artykułu zainspirowały mnie własne doświadczenia oraz następująca bibliografia:

    Harrari, Y.N. (2018) Homo Deus, Kraków: Wydawnictwo Literackie

    Cialdini, R.B. (2017), Preswazja: Sopot, GWP

    Dreeke R. (2011), It’s Not All About „Me”: The Top Ten Techniques for Building Quick Rapport with Anyone, Kindle Edition

  • Jak zbudować poczucie własnej wartości? …w 7 minut

    Zbuduj poczucie własnej wartości
    Czytaj opis

    Czy można zbudować poczucie własnej wartości w 7 minut? Z pewnością w 7 minut można rozpocząć proces małej zmiany. No może z wprowadzeniem i podsumowaniem zajmie nam to 12 minut, ale warto, abyś obejrzał/a film do końca!

  • Czy TRENING MENTALNY jest receptą na sukces? [film]

    trening mentalny
    Czytaj opis

    Nie będę Ci opowiadać o sukcesach Adama Małysza, Renaty Mauer czy polskiej drużyny siatkarskiej. Powiem tylko, że znali tajniki treningu mentalnego. Ten rodzaj pracy z umysłem wykorzystują także biznesmeni, aktorzy, czy osoby odchudzające się. Ty również możesz wykorzystywać trening mentalny do osiągania swoich celów.

    Trening Mentalny [film cz.1].

    Trening Mentalny w biznesie można wykorzystać w każdym obszarze związanym z podnoszeniem umiejętności – sprzedaży, negocjacji, zarządzania.

    Skuteczność symulacji mentalnych, została sprawdzona między innymi w następujących obszarach:
    • w procesie odchudzania się,
    • wychodzenia z choroby,
    • w sporcie,
    • w budowaniu pewności siebie,
    • w zmaganiu się ze strachem,
    • w realizacji wszelkich odpowiednio zaplanowanych celów.

    Zachęcam Cię również do obejrzenia drugiego filmu na temat treningu mentalnego. 

    Jedną z najważniejszych technik Treningu Mentalnego jest symulacja mentalna, nazywana także treningiem wyobrażeniowym. Jest kilka rodzajów takiego treningu, a w tym odcinku dostaniesz instrukcję, jak wykonać go w najprostszy sposób samodzielnie w domu.
    W wizualizacjach mentalnych nie ma nic nadzwyczajnego, czy tajemniczego.
    Mózg działa na zasadzie bodziec – obraz – reakcja, zatem poprzez wizualizacje możemy wpływać na naszą świadomość i podświadomość, a tym samym na emocje i zachowania.

    Jeśli zainteresował Cię trening mentalny, polecam również kilka badań psychologicznych:
    1. Oettingen, G., Schnetter K., Pak, J. 2001, Self-Regulation of Goal Setting: Turning Free Fantasies About the Future into binding goals, Journal of Personality and Social Psychology, 2001, vol 80, No 5, 736 – 753, http://www.psych.nyu.edu/oettingen/
    2. Taylor S., Phan L., Rivkin I., Armor, D. 1998 Harnessing the imagination, American Psychologist,  strona http://icds.uoregon.edu/wp-content/up…

    Powodzenia!

    Klaudia Pingot

  • 7 błędów szefa. Mały poradnik zarządzania.

    szef 1
    Czytaj opis

    Zarządzanie ludźmi to kierowanie ich emocjami, ich motywacją, ich poczuciem własnej wartości, ich lękami i ich odwagą.

    Pewna kobieta stwierdziła, że jej syn spożywa za dużo słodyczy, co niekorzystnie wpływało na jego zdrowie i wagę. Nie mogła go w żaden sposób przekonać, aby przestał jeść tyle kalorycznych i niezdrowych przysmaków. Postanowiła więc zabrać go do starego mędrca we wsi, który pomagał ludziom w najbardziej skomplikowanych problemach. Kiedy przyszli do mędrca i kobieta opowiedziała, z jakim problemem przychodzi, ten pomyślał chwilę i rzekł: „Wróćcie za trzy miesiące”.

    Po trzech miesiącach, kobieta ponownie pojawiła się ze swoim synem i ich wspólnym problemem.

    Mędrzec popatrzył prosto w oczy chłopca i rzekł bardzo głębokim i przekonującym tonem: „Przestań w końcu jeść słodycze”. To jedno zdanie zadziałało na chłopca szybciej i lepiej niż długie prośby, groźby i manipulacje w domu.

    Kobieta nie mogła wyjść z podziwu. Nie dawał jej jednak spokoju fakt, że musieli czekać trzy miesiące na to jedno zdanie. Wróciła więc do mędrca i zapytała o to, dlaczego te trzy miesiące były tak istotne w całej sprawie. „Bo sam musiałem najpierw oduczyć się jeść słodycze” – odparł starzec.

    Analogia do zarządzania nasuwa się sama.

    Rosalynn Carter, wpływowa Pierwsza dama, żona niegdysiejszego prezydenta Jimma Cartera powiedziała kiedyś: „Lider prowadzi ludzi tam, gdzie chcą iść. Wybitny lider prowadzi ludzi tam, gdzie niekoniecznie chcą iść, ale powinni tam być”.

    Gdy rodzic chce nauczyć czegoś  dziecko, najpierw sam musi dać mu odpowiedni przykład, bowiem człowiek, nawet ten już bardzo dorosły uczy się najszybciej przez modelowanie, naśladowanie.

    Nie dość, że rodzic jest modelem, to sam w sposób naturalny i instynktowny rozumie, że dziecko czasem potrzebuje instrukcji, czasem wsparcia, czasem zachęty, czasem wzięcia odpowiedzialności za wynik. Niezależnie, czego potrzebuje dziecko, gdy uczy się nowej umiejętności, czy wykonuje jakieś zadanie, prawie zawsze potrzebuje uwagi ze strony rodzica i jego uznania.

    To nie jest jednak artykuł o rodzicielstwie, choć jest ono metaforą zarządzania i kierowania ludźmi, bo oba zjawiska mają wiele ze sobą wspólnego.

    Szef jest niemal zawsze jak opiekun, rodzic. Czasem surowy, czasem troskliwy. Najgorszą zbrodnią rodzica jest obojętność lub nieobecność (emocjonalna, mentalna, niekoniecznie fizyczna). Dla dziecka przeciwieństwiem miłości nie jest nienawiść, tylko właśnie obojętność.

    W dziesiątkach firm, gdzie bywałam i prowadziłam szkolenia, za każdym razem robiłam krótki test. Prosiłam, aby uczestnicy na małych, żółtych karteczkach pisali jedną, najważniejszą rzecz, której im brakuje w firmie. Paradoksalnie, nie były to pieniądze, ani karnety na siłownie, czy urlop, było to uznanie. Tylko i aż UZNANIE.

    „Nie zda­wał so­bie spra­wy, jak bar­dzo pot­rze­buje uz­na­nia in­nych, dopóki wreszcie go nie otrzymał”.

    Orson Scott Card

    Tutaj możemy przejść do pierwszego błędu, który popełnia większość szefów.

    Bląd numer 1. Brak uznania. Czyli jak zrobić coś małego, co czyni wielką różnicę.

    Okazywanie uznania i chwalenie ludzi to jedna z podstawowych zasad zjednywania sobie ludzi, o której pisał sam Dale Carnegi w swojej książce o podobnym tytule, a dokładnie „Jak zdobywać przyjaciół i zjednywać sobie ludzi”. Tę zasadę uzupełniają badania dr Roberta Cialdiniego, które potwierdzają, że fundamentalną zasadą wywierania pozytywnego wpływu jest dawanie ludziom komplementów.

    Uznanie i komplementy działają na wszystkich i zawsze. Na klientów (pani naprawdę ma klasę), na dzieci (jesteś wyjątkowo bystry), na partnerów (dziękuję za Twoją troskę), na przypadkowych przechodniów („O, jakie świetnie buty! Gdzie pani kupiła?”) a także na pracowników (doceniam Twoją kreatywność). Uznanie może dotyczyć tak wykonanej pracy, jak i zaangażowania oraz kreatywności.

    Komplementy i uznanie powinny być naturalne, płynące z serca. Czasem będą one spontaniczne, czasem będą wynikiem analizy.  To nie ma znaczenia. Ważne, by nie były wyłącznie narzędziem manipulacji.

    Wiele szkoleń zaczynam od poproszenia wszystkich uczestników, aby stanęli w kole, ustawiając się zgodnie ze wskazówkami zegara, od najstarszego stażem do najmłodszego. Następnie, gdy już stoją w kręgu – od symbolicznie wyznaczonej godziny 12-tej do 11-tej, proszę, aby podali sobie kolejno dłonie i powiedzieli „Dziękuję Ci”. To pokazuje i buduje wzajemny szacunek oraz świadomość, że są od siebie zależni. Gdyby nie starsi, nie byłoby tych młodszych.

    Błąd numer 2. Motywowanie to nie klepanie po plecach, kontrolowanie to nie wytykanie spóźnień, a  delegowanie to nie obarczanie pełnią odpowiedzialności.

    Wielu szefów wie, co powinien robić szef, ale nie wie, jak to się robi. Wiedza teoretyczna jest ważna i jest podstawą zmiany, ale czasem nijak się ma do złożonej i skomplikowanej praktyki. Menedżerów i prezesów uczy się, że szef powinien planować, organizować, motywować, kontrolować. Czasem, uczy się ich przywództwa sytuacyjnego i wtedy omawia się kolejne etapy zarządzania, używając metafory ojca, który uczy swoje dziecko jazdy na rowerze. Szkopuł w tym, że nawet, gdy szef teoretycznie wie, co ma robić, nie wie jak to robić.

    W „szefowaniu”, podobnie jak w rodzicielstwie, prawie zawsze modelujemy swoich poprzedników. Wiele rodziców stosuje te same techniki, które stosowali ich rodzice podczas ich wychowywania, bo skąd niby mają mieć inne wzorce? Podobnie podczas zarządzania. Najłatwiej uczymy się, bo wręcz nieświadomie, poprzez obserwację tych, którzy realizują pewną kompetencję. Problem w tym, że niewiele wokół nas kompetentnych i mądrych autorytetów. Motywowanie to wyrażanie uznania, ale i dodawanie otuchy, a czasem chęć wysłuchania. Kontrolowanie to nie ostentacyjne gapienie się na zegarek, gdy pracownik spóźnia się 3 minuty do pracy (z pozdrowieniami dla jednego z moich byłych szefów w Komendzie Głównej Policji), ale sprawdzanie, czy zlecone zadanie jest w pełni wykonane. Jeśli nie, to wskazanie, co dokładnie ma być poprawione. Delegowanie to nie zarzucenie tysiącem zadań, tylko powierzenie skomplikowanych zadań doświadczonym pracownikom. Doświadczonym, a nie nowicjuszom.

    alejandroescamilla-dude-walkin

    Błąd numer 3. Nie widziałem, nie słyszałem, nie powiem.

    Pewnie znasz charakterystyczne figurki trzech małpek, które wykonują symboliczne gesty. Jedna zakrywa rękoma uszy, druga oczy, trzecia usta. Patrzeć nie oznacza widzieć, słyszeć nie oznacza słuchać, a mówić nie oznacza komunikować się. Szefowie nie zawsze robią dobry użytek ze swoich zmysłów i wolą nie marnować sił i czasu na komunikację. Cały sekret relacji międzyludzkich polega właśnie na komunikacji. Nie dziwię się, że firmy już nie chcą szkolić się z komunikacji, bo poznawane techniki nie przekładają się na jakość. Szkolenie dziesiąty raz z tego samego jest zresztą nudne. Sama, prowadząc szkolenia z komunikacji już nie tylko pokazuję techniki i modele, ale staram się iść w niestandardowe formy – analizowanie filmów, biografii a potem modelowanie, udawanie, odgrywanie ról oraz budowanie przekonań o tym, jak wielki wpływ jeden człowiek ma na drugiego człowieka.  Ludzi nie dzieli dystans, ale brak chęci rozumienia, brak szacunku, brak dobrych intencji i brak zaangażowania. 

    Błąd numer 4. Przekonanie o braku wpływu na system.

    Jeśli ktoś sądzi, że nie ma wpływu, to naprawdę nie ma wpływu. 

    Większość ludzi jest kierowanych przez system, ale system jest kreowany nie sam przez siebie, tylko przez silne osobowości i klarowne wizje. Jeśli sądzimy, że zmiana jest możliwa na poziomie jednostki, bez zmiany systemu, to jesteśmy naiwni.

    Nie wiem, czy kiedyś czytaliście książkę „Pstryk. Jak zmienić, żeby zmienić”. Polecam. Bracia Dale opisują trybiki przeróżnych mechanizmów, które trzeba poruszyć, aby wpędzić machinę zmian w ruch. To oni użyli metafory inteligentnego, lecz słabego jeźdźca (kora nowa), leniwego, lecz silnego słonia (część limbiczna mózgu) oraz wyrównywania ścieżki (stwarzania pozytywnych okoliczności). Mózg adaptuje się do rzeczywistości, w której funkcjonuje. Przyzwyczajenia, atmosfera w pracy, utarte schematy są silniejsze niż zwykła chęć zmiany jednego człowieka. Aby firma, czy zespół dobrze funkcjonowały potrzeba zmiany systemu, nie jednego człowieka. Charyzmatyczny lider będzie w stanie wprowadzić zmiany na poziomie myślenia i działania, ale pod warunkiem, że sam myśli i działa holistycznie.

    Błąd numer 5. Bądź kreatywny i posłuszny. 

    Żądanie od kogoś, aby był i kreatywny, i posłuszny to jak prośba o to, by dziecko się bawiło a jednocześnie pozostawało w bezruchu. Bycie trochę kreatywnym i trochę posłusznym to tak, jak bycie trochę w ciąży. Niemożliwe.

    Kiedyś przeczytałam mądry artykuł pani Natalii de Barbaro, która pisała o tym, jak polscy menedżerowi strzelają sobie samobóje. Jednym z tych samobójczych strzałów są wymagania od pracowników, aby byli posłuszni z pretensją, że nie są kreatywni i nie potrafią inicjować zmian.

    Nie raz spotykałam się z różnymi absurdami, które powodowały, że pracownik po prostu stawał się bezradny. Te paradoksy dotyczą różnych cech i zachowań, które są swoimi przeciwieństwami.

    Przykłady:

    inicjuj zmianę, ale trzymaj się starych schematów,

    mów, co masz na myśli, ale nic negatywnego pod adresem szefa,

    weź więcej odpowiedzialności, ale bez odpowiednich procedur,

    pracuj ciężko, ale odpoczywaj i nie wypalaj się zawodowo,

    rozwijaj swoje kompetencje, choć firma sabotuje twój rozwój.

    Dojrzały szef rozumie, czym są ekstrema i nie spodziewa się rzeczy niemożliwych. W pierwszej kolejności myśli o ludziach, potem o systemie.

    Błąd numer 6. Zarządzam złodziejami, leniami i głupcami.

    W pewnej fabryce produkującej szkło, dyrekcja postanowiła wprowadzić podział produktów na dwie klasy – lepszą i gorszą. Produkty drugiej klasy były tańsze. Pracownikom zmniejszano premie,gdy udział w produkcji szkła drugiej klasy przekraczał pewien poziom. To miało „zachęcać” pracowników do podnoszenia jakości.

    Pracownicy znaleźli rozwiązanie, aby zachować swoje premie – tłukli produkty gorszej jakości, bo zużycie surowca i stłuczki nie miały wpływu na wynagrodzenia pracowników. Sprawa wyszła na jaw, gdy pewnego dnia do firmy zgłosił się klient, który chciał kupić hurtowo gorszej jakości szkło, które było tańsze.

    Pytanie – czy pracownicy zawinili? Czy może system był zły?

    Ludzie działają przede wszystkim we własnym interesie i znajdą przeróżne sposoby, aby jak najmniej cierpieć przez system.

    Błędy lub wykroczenia popełniane w pracy, najcześciej mają swoją głębszą przyczynę. Tłumaczenie, że ktoś jest mało bystry lub jest złodziejem to najprostsza racjonalizacja.

    Nikomu nie życzę szefa, który negatywnie myśli o ludziach w swoim zespole. Nie ma szans, aby z tej mąki powstał chleb. 

    Szefom, którzy z zasady krytykują innych, radzę, by od razu zmienili pracę, najlepiej nie wymagającą jakiejkolwiek interakcji z drugim człowiekiem.

    Tego typu myślenie bierze się z przedmiotowego i instrumentalnego traktowania drugiego człowieka. To tak zwane zarządzanie przemocowe. W takim modelu pracownik jest tyle wart, ile zarobi dla firmy. Zawsze można go za coś nagrodzić lub ukarać (choćby poprzez nie nagrodzenie). W takich warunkach powstaje i utrwala się anomia pracownicza.

    Gdy ktoś ma jedną nogę krótszą od drugiej, chodzi tak, by mu było jak najwygodniej.

    Skręca kręgosłup, miednice, tułów. Z czasem powstają zwyrodnienia i uszkodzenia stawów. Dokładnie to samo dzieje się w firmie, która nie ma zdrowej „postawy”.

    Błąd numer 7. Potrzebuję jedynie kija i marchewki.

    Nie mogę uwierzyć, że w tych czasach nadal uczy się menedżerów o motywacji kija i marchewki, która jest podobno jedynym słusznym modelem zarządzania. Pracownik zrobił wynik – daj premię, nie zrobił – zabierz premię. Niektórzy, co prawda, słyszeli o alternatywnych sposobach motywacji, a ich biblią stała się książka „Drive”, czyli motywacja 3.0, ale jedyne, co byli w stanie zapamiętać, to że „pieniądze nie motywują”, więc wystarczy poklepać po plecach.

    Jak jest naprawdę?

    Psychologia behawioralna długo zajmowała się badaniem działania kar i nagród. Wiele badań świadczy o tym, że tak nagroda, jak i kara motywują do działania. Czy jest to tak proste i oczywiste w przypadku relacji pracownik – firma? Absolutnie nie.

    Psycholodzy behawioralni musieli ostro bronić swojej teoria działania nagród i kar, gdy w roku 1967 Seligman i Meier zrobili i kilkukrotnie powtórzyli z tym samym efektem badania na psach. Umieszczali je w klatkach i razili prądem, sprawdzając, które z nich będą szukać ucieczki ze strefy „bólu”, a które pozostaną bezradne.

    Okazało się, że teoria nagród i kar nie sprawdza się w przypadku psów. Okazało się też, że nie zawsze sprawdza się u ludzi. Nasze mechanizmy poznawcze, motywacyjne i mentalne są zbyt złożone, aby można je było oprzeć na prostym szablonie.

    Profesor Blikle także jest przeciwnikiem stosowania kija i marchewki, nazywając je marchewkokijem. Zauważyliście, że brak marchewki jest zawsze kijem, a brak kija marchewką? Co więcej, po czasie jedna marchewka nie zachęca, trzeba ich coraz więcej. Tak samo z karą. Po czasie taka sama kara nie przeraża, trzeba zastosować dotkliwszą.

    Aby był efekt marchewkokija, trzeba zastosować eskalacje i kar, i nagród.

    Można wyjść z tego paradoksu, rozumiejąc kilka podstawowych zasad:

    pieniądze nie są motywacją, są wypełnieniem umowy. Firma płaci pracownikowi za jego czas, zaangażowanie, wiedzę i umiejętności. Koniec, kropka.

    pieniądze nie motywują, ale brak przyzwoitej pensji nie spełni warunku nawet tak zwanej „higieny” pracy,

    wyścig szczurów i nierówny podział premii prowadzi tylko do degradacji relacji w zespole, poczucia skrzywdzenia, a po czasie do wypalenia,

    motywacja to dostrzeżenie pracownika, obdarzenie zaufaniem, wspieranie samodzielności, rozwoju, awansowanie, zbudowanie przeświadczenia, że ma wpływ na firmę a jego pomysły i sugestie są ważne i są wykorzystywane.

    runner

    „Szefowanie” to skomplikowana i trudna praca. To zresztą nie tylko praca, ale i stan umysłu. Umiejętności zarządzania i kierowania to wynik treningu, a nie efekt talentu, z którym człowiek się rodzi. 

     

    Maratończyk, by wygrać zawody, trenuje swoje umiejętności i kondycję każdego dnia.

    Jak często szefowie trenują „szefowanie”? Oby jak najczęściej, bo jak wyglądałby maraton sportowców, którzy nie potrafią biegać?

    Klaudia Pingot



  • 4 strategie na rozwiązywanie problemów.

    _DSC1018
    Czytaj opis

    Film pełen metafor i historii o tym, jak rozwiązywać problemy, jak podchodzić do wyzwań. Poznasz 4 skuteczne strategie, aby lepiej sobie radzić w życiu.

  • Jak zmienić myślenie poprzez Strategię Walta Disney’a

    pen-idea-bulb-paper
    Czytaj opis

    Strategia Walta Disney’a

    Narzędzie to wykorzystywane jest do planowania realizacji celów, projektów, przedsięwzięć oraz do poszukiwania kreatywnych rozwiązań. Jest to ćwiczenie do zastosowania zarówno indywidualnego, jak i grupowego i jest formą ulepszonej „burzy mózgów”.

    Narzędzie to pozwala klientowi (indywidualnemu bądź grupowemu) spojrzeć na zagadnienie z trzech różnych perspektyw, które jednocześnie są trzema etapami planowania realizacji celu. Owe etapy to: Marzyciel, Realista i Krytyk. Jeśli narzędzie jest wykorzystywane w pracy indywidualnej, klient przechodzi przez wszystkie etapy (przyjmuje kolejno każdą z perspektyw), jeżeli natomiast narzędzie jest wykorzystywane w pracy z grupą, należy grupę podzielić na trzy zespoły, z którego każdy przyjmuje inną perspektywę.

    Co pozwala osiągnąć strategia Disney’a:

    – spojrzenie na zagadnienie z wielu perspektyw i z pewnego dystansu

    – znalezienie kreatywnych rozwiązań

    – identyfikacja zagrożeń

    – zbudowanie pełnego obrazu przedsięwzięcia/ projektu, zdefiniowanie i opisanie takich zagadnień jak:

    • wizja
    • zasoby
    • zagrożenia
    • potrzeby
    • plan realizacji
    • motywacja
    • nabranie dobrych nawyków w planowaniu realizacji celów.

    Jak zastosować strategię Walta Disney’a:

    Przede wszystkim należy zadbać, aby każdemu etapowi (każdej z perspektyw) towarzyszyły inne stany emocjonalne. Można zrobić to na dwa sposoby.

    Pierwszy to kotwiczenie stanu:

    Należy wyznaczyć osobne miejsce dla Marzyciela, Realisty i Krytyka (np. trzy różne krzesła, trzy różne kąty pokoju itp.). Każde z miejsc należy oznaczyć i podpisać, a następnie zakotwiczyć stan. Kotwiczenie stanu Marzyciela przeprowadzamy w miejscu dla niego wybranym,  poprzez jak najbardziej dokładne, sugestywne i wyraźne wspomnienie sytuacji, w której doświadczyliśmy ogromnej motywacji, kreowaliśmy wizje i marzenia, byliśmy pełni wiary w sukces i puszczaliśmy wodze fantazji (to dobre miejsce, aby np. przywołać jakieś wspomnienia z dzieciństwa).

    Przechodzimy do miejsca wybranego dla Realisty. Kotwiczenie stanu Realisty przeprowadzamy poprzez jak najbardziej dokładne, sugestywne i wyraźne wspomnienie sytuacji, w której zachowywaliśmy tzw. zimną krew i dystans, kiedy nie poddając się ani nadmiernemu optymizmowi, ani nadmiernej samokrytyce, planowaliśmy realizację jakiegoś przedsięwzięcia (może być to bardzo proste i codzienne przedsięwzięcie, ważne aby była to sytuacja, w której planujemy coś bez poddawaniu się silnym emocjom).

    Następnie przechodzimy w miejsce przeznaczone dla Krytyka. Kotwiczenie stanu Krytyka przeprowadzamy poprzez jak najbardziej dokładne, sugestywne i wyraźne wspomnienie sytuacji, w której weszliśmy w rolę pesymisty, przywołującego najczarniejsze wizje, znajdującego wszelkie, nawet najdrobniejsze, zagrożenia i pułapki.

    Proces ten możemy powtórzyć kilkukrotnie, w celu głębszego zakotwiczenia stanu w odpowiednim miejscu.

    Drugim sposobem jest przyjęcie postawy odpowiedniej dla danej perspektywy.

    Ponieważ ciało wpływa na umysł (co zostało udowodnione w wielu badaniach), przyjęcie odpowiedniej postawy ciała i mimiki twarzy, warunkuje emocje pojawiające się w ciele.

    Dlatego też wchodząc w rolę Marzyciela należy stać, przyjąć postawę wyprostowaną, otwartą (barki odciągnięte do tyłu, ręce nie zasłaniają ciała), głowę odchylić lekko do tyłu, wzrok unieść ku górze. Wchodząc w rolę Realisty, należy usiąść na krześle z wyprostowanymi plecami, patrząc przed siebie. Wchodząc w rolę Krytyka najlepiej jest usiąść na ziemi, ze zgarbionymi plecami, opuszczoną głową i wzrokiem utkwionym w ziemi.

    Dla wzmocnienia stanu oba powyższe sposoby można połączyć – wybrać dla każdego etapu inną lokalizację, podpisać ją, zakotwiczyć stan i przyjąć odpowiednią postawę ciała.

    Rozpoczynając od pozycji Marzyciela można zacząć pracę nad zagadnieniem.

    W pozycji Marzyciela należy odpowiedzieć sobie na pytania „czego chcę”, „jaki jest mój cel”, „co chcę zrobić”, „kim chcę być”, „jakie korzyści odniosę”, „kto jeszcze odniesie korzyści” itp. Pozycja Marzyciela to miejsce na puszczenie wodzy fantazji, niczym nie skrępowane budowanie wizji i bujanie w obłokach.

    Następnie należy przejść do pozycji Realisty. W tym miejscu należy odpowiedzieć sobie na pytania „jak to zrobię”, „jakie zasoby posiadam”, „jakich zasobów potrzebuję”, „kto będzie zaangażowany w projekt oprócz mnie”, „ile to będzie kosztować”, „ile czasu zajmie”, „po czym poznam, że osiągnąłem cel”  itp. Pozycja Realisty to miejsce na zimną kalkulację, podejście buchalterskie i trzeźwy umysł.

    Następnie należy przejść do pozycji Krytyka. W tym miejscu odpowiadamy sobie na pytania „co się nie uda”, „co może mnie zaskoczyć”, „jakie pułapki na mnie czyhają”, „kto coś straci, jeśli osiągnę swój cel”, „kto będzie się sprzeciwiał” itp. Pozycja Krytyka to miejsce na najczarniejsze wizje, pesymizm i „czepialstwo”.

    Należy kilkakrotnie przejść wszystkie etapy w cyklu Marzyciel – Realista – Krytyk, kończąc znów na Marzycielu.

    Bezpośrednio po zastosowaniu strategii Disneya dobrze jest poświęcić chwilę, aby spisać końcową wizję swojego celu, nad którym pracowaliśmy. Należy opisać ją w formie twierdzącej i czasie teraźniejszym – tzn. nie piszemy „chciałbym otworzyć firmę X”, ale „jestem właścicielem firmy X”, nie piszemy „zatrudniałbym Y pracowników”, ale „zatrudniam Y pracowników” itd.). Opis powinien być szczegółowy, konkretny i zwięzły.

    Dla Coacha:

    Jeśli przeprowadzasz klienta przez strategię Disneya, najważniejsze jest, abyś pilnował, żeby klient nie „zanieczyszczał” każdej z ról sposobem myślenia innej (np. aby Marzyciel nie wyszukiwał pułapek, bądź nie zaczynał planowania działań, czy aby Realista nie zakładał różowych okularów, bądź nie przyjmował postawy nadmiernie krytycznej itp.).

    Wspomagaj klienta odpowiednimi dla danego etapu pytaniami, pilnuj odpowiedniej postawy jego ciała. Najlepiej, jeśli razem z nim stoisz, gdy przyjmuje perspektywę Marzyciela, siedzisz na krześle, gdy przyjmuje perspektywę Realisty i siedzisz na podłodze, kiedy przyjmuje perspektywę Krytyka.

    Dla klienta:

    W codziennym życiu dość rzadko spotyka się osoby, które w równym stopniu są marzycielami, realistami i krytykami. Bardzo często skłaniamy się ku dwóm lub jednemu z tych komponentów. Z pewnością zdarzyło Ci się spotykać  realistów, dla których bujanie w obłokach to dziecinada i strata czasu. Pewnie spotkałeś w swoim życiu osoby, które miały piękne marzenia, ale ich krytyk wewnętrzny nie pozwalał im nawet ruszyć z miejsca, czy osoby, które potrafiły kreować wizje i z żelazną konsekwencją realizować swój plan, ale co chwilę były zaskakiwane przez okoliczności, których nie przewidziały.

    Zastanów się jakim typem Ty jesteś. Czy potrafisz marzyć i kreować nowe wizje? Czy potrafisz dokładnie zaplanować swoje działania? Czy potrafisz zdefiniować zagrożenia?

    Jeśli czujesz, że któraś z perspektyw jest u Ciebie zazwyczaj pomijana, w czasie stosowania Strategii Disneya właśnie na tym etapie wykaż największą inwencję, zaangażuj się w niego ze zdwojoną siłą i zmuś się do tego, aby nie poddawać się swoim codziennym nawykom myślowym, nawet jeśli początkowo będziesz miał trudności we wchodzeniu w stan, zwyczajowo przez Ciebie pomijany.

    Parę słów ode mnie:

    Narzędzie Strategia Disneya jest jednym z moich ulubionych. Z jednej strony jest narzędziem bardzo prostym, z drugiej daje nie tylko dobre wyniki, ale także dobrą zabawę.

    Pozwala spojrzeć na zagadnienie z kilku niezbędnych perspektyw i dokładnie zaplanować realizację swojego celu, wyrabiając dobre nawyki.

    Jest to narzędzie, które dodaje skrzydeł realistom, dodaje wiary w powodzenie projektu nadmiernym krytykom i pozwala na realizację marzeń marzycielom.

     

    Katarzyna Cyrulska

  • Pytanie o cud

    iStock_000019628843_Large
    Czytaj opis
    „Cud do­dat­ko­wy, jak do­dat­ko­we jest wszystko:
    co nie do pomyślenia
    jest do pomyślenia”.
    Wisława Szymborska
           
    Na co dzień, jako coach pracuję z wieloma ludźmi. Każde spotkanie jest inne sytuacje, z którymi przychodzą do mnie klienci z pozoru są różne. Zdarza się, że gdy o tym opowiadają są zdenerwowani, zestresowani, zniecierpliwieni a ich ciśnienie już dawno mogłoby rozsadzić ciśnieniomierz – dlatego nie mam go w gabinecie ☺

    Ja w tych różnych sytuacjach odnajduję wspólny mianownik i nie pozwalam, aby osoba, która do mnie przyszła wyszła z negatywnymi emocjami. W wielu przypadkach przeprowadzam ćwiczenie zaczerpnięte z terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach – tzw. pytanie o cud.

    Kilka słów o TSR …
    jak już wspomniałam ćwiczenie wywodzi się z terapii. Jest to podejście skierowane na rozwiązaniu, które powstało w latach 80-tych w USA. Charakteryzuje się:

    • krótkoterminowością
    • realizowanie celów klienta
    • pozytywnym ujęciem

    Ogólna filozofia TSR to:

    • jeśli coś działa, rób tego więcej
    • jeśli coś nie działa, rób coś innego
    • jeśli coś się nie zepsuło, nie naprawiaj

    Pytanie o cud
    Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych narzędzi TSR. Jest to zestaw pytań, poprzez które zapraszam klienta do wyobrażenia sobie (wizualizacji) dnia, w którym problem zostanie rozwiązany.

    Przykładowa sesja

    Coach: „Wyobraź sobie, że dzisiejszy dzień minie jak zwykle, a wieczorem położysz się spać i zaśniesz. W nocy stanie się cud i wszystkie te problemy, z którymi dziś tu jesteś zostaną rozwiązane. Ty jednak nic nie wiesz o cudzie. Gdy się przebudzisz, po czym poznasz, że cud się wydarzył”?
    Dodatkowe pytanie, które może zadać coach:

    • Co zauważysz najpierw?
    • Co trochę później?
    • Gdzie jesteś?
    • Kto jest z Tobą?
    • Jak wyglądasz, w co jesteś ubrany?
    • Co zmieniło się w Twoim zachowaniu?
    • Co zauważają inni (oni też nic nie wiedzą o cudzie)?
    • Jakie nowe wartości, cele się pojawiają?
    • Itd.

    Na koniec zadaję klasyczne pytania coachingowe: co jeszcze, czy to już wszystko?

    Klient … raczej zawsze ma zamknięte oczy i odpowiada na zadanie przeze mnie pytania. Gdy kończę ćwiczenie a klient jest już tu i teraz ze mną, ma otwarte oczy – pytam się, go, jak się teraz czuje. Bardzo często opuszczają go już negatywne emocje, z którymi zapukał do moich drzwi. Czuje on głównie lekkość, spokój i radość.

    Dlaczego warto …
    w momencie, gdy koncentrujemy się tylko na problemach to one pozostaną. Przy koncentracji na rozwiązaniach, efektem będą – rozwiązania. Ponadto pytanie o cud jest użyteczne z kilku powodów. Przede wszystkim uruchamia prawą półkule zapytaniem o pożądany stan docelowy. Użycie słowa cud, powoduje, że łatwiej jest sobie wyobrazić rozwiązanie problemów, a ponadto znosi ograniczenia, jakie narzuca nam praktyczny umysł. Co ważne odpowiedzi na zadawane pytania dotyczą przyszłości, w której nie ma problemów, a uwaga klienta skoncentrowana jest na rozwiązaniach, które on widzi. Pamiętajmy też o tym, że to właśnie klient jest źródłem zasobów oraz ekspertem w sprawie własnego życia.

    Julia Augustynowicz

  • Pytania Kartezjańskie

    idea
    Czytaj opis

    „Nie ma nic tak od­ległego, by było po­za naszym za­sięgiem, ani nic tak uk­ry­tego, by nie dało się odkryć” .

    René Descartes (Kartezjusz)

    Pytania kartezjańskie

    Masz problem z podjęciem decyzji? Męczy Cię jakiś dylemat, lub konflikt wewnętrzny? Jesteś już zmęczony nawałem i gonitwą myśli, chaotycznym miotaniem się między „tak” a „nie”? A może chcesz odpowiednio sformułować i przeanalizować swoje cele? Ustalić ich hierarchię ważności?

    Pytania kartezjańskie są narzędziem, które znakomicie się do tego nadaje.

    Są to cztery, z pozoru proste, pytania, które należy sobie zadać i zanotować odpowiedzi.

    Narzędzie to można stosować zarówno w self-coachingu, jak i w czasie sesji coach-klient.

    W czym pomagają pytania kartezjańskie:

    – w odpowiednim formułowaniu celów

    – określeniu hierarchii ważności celów

    – zbadaniu ekologii celu

    – w odkryciu blokad i ograniczających przekonań

    – w odkryciu obaw, które mogą prowadzić do auto-sabotażu

    – w rozwiązywaniu konfliktów wewnętrznych

    – w wyjaśnieniu braku motywacji

    Jak stosować pytania kartezjańskie:

    W sytuacji, w której pojawia się wątpliwość, jaką podjąć decyzję, lub chęć zwiększenia szans na osiągnięcie założonego celu, potrzebna jest tylko kartka, długopis i odpowiedź na cztery, poniższe pytania:

    1. Co się wydarzy, jeśli osiągnę swój cel?
    2. Co się nie wydarzy, jeśli osiągnę swój cel?
    3. Co się wydarzy, jeśli nie osiągnę swego celu?
    4. Co się nie wydarzy, jeśli nie osiągnę swojego celu?

    Odpowiedź na pytanie pierwsze (Co się wydarzy, jeśli osiągnę swój cel?) określa korzyści, jakie przyniesie zmiana. Przykładając do tego metaforę o kiju i marchewce, odpowiedź na to pytanie definiuje marchewki.

    Wizja ta w prosty sposób może działać motywująco i warto ją rozbudowywać i stosować przy wizualizacjach celu.

    Odpowiedź na drugie pytanie (Co się nie wydarzy, jeśli osiągnę swój cel?) zazwyczaj definiuje „cenę”, jaką należy zapłacić za zmianę (np. jeśli założę własną firmę, nie będę miała tyle czasu na życie towarzyskie).

    Odpowiedź na pytanie trzecie (Co się wydarzy, jeśli nie osiągnę swojego celu?) zazwyczaj definiuje z kolei „cenę”, jaką należy zapłacić za zaniechanie zmian i nie podjęcie działania (np. jeśli nie założę własnej firmy, będę musiała zrezygnować z marzeń o niezależności i do końca życia słuchać poleceń zwierzchników). Przywołując ponownie metaforę o kiju i marchewce, odpowiedź na to pytanie w większości definiuje wszystkie kije.

    Wizja owego kija również może działać motywująco i warto, by była szczegółowa i pełna.

    Odpowiedź na pytanie czwarte (Co się nie wydarzy, jeśli nie osiągnę celu?) przynosi najciekawsze odpowiedzi. Z powodu podwójnego zaprzeczenia nasza świadomość zostaje wprowadzona w stan pewnej konsternacji, a logiczne myślenie całkowicie pochłania lewą półkulę, która próbuje przetłumaczyć pytanie na swój język. To dobry moment, aby posłuchać swojej podświadomości, ponieważ nie będzie ona zagłuszana przez świadomość, logiczne myślenie i racjonalizacje. Należy polegać na swojej intuicji, notować nie tylko odpowiedzi (które nie muszą być oczywiste i racjonalne), ale wszystko co się pojawia (myśli, emocje, odczucia, sygnały, jakie daje nam ciało, symbole, kolory, hasła, które przychodzą do głowy).

    Po zapisaniu wszystkich odpowiedzi warto się jeszcze raz zastanowić jakie pojawiają się emocje, myśli, sygnały z ciała, hasła (tak jak, przy zapisywaniu odpowiedzi na czwarte pytanie, ale w szerszym kontekście, ogarniając całe ćwiczenie). Zastanowić się, jaką naukę można wyciągnąć z tego doświadczenia i co z tego chce się wziąć dla siebie.

    Zazwyczaj w tym momencie, wiemy już, jaką podjąć decyzję i jakie cele realizować.

    Dla Coacha:

    Jeśli jesteś coachem, to pytania są jednym z głównych narzędzi w Twojej pracy. Wiesz również, że prawdziwy, najsilniejszy skutek przynoszą te specyficzne – zwane Pytaniami Mocnymi. To te pytania, które powodują głęboką zmianę u klienta i przełom, często wywołują konsternację, lub nawet łzy, czy złość, a ich znakiem rozpoznawczym jest długa cisza po tym, jak pytanie padło.

    Pytania kartezjańskie, zadane w odpowiednim momencie, częstą stają się Pytaniami Mocnymi.

    Jeśli przeprowadzasz klienta przez pytania kartezjańskie w formie opisanego powyżej ćwiczenia, daj mu czas na zastanowienie – pytania te, oprócz pierwszego, nie zawsze są dla klienta oczywiste, więc i odpowiedzi nie będą oczywiste i błyskawiczne. Staraj się pogłębiać odpowiedzi, dopytując czy cos jeszcze przychodzi klientowi do głowy.

    Dla klienta:

    Pytania kartezjańskie można używać na co dzień i w bardzo wielu sytuacjach. Należy pamiętać, że im poważniejsza decyzja, tym więcej czasu i zastanowienia należy poświęć na poszczególne odpowiedzi  i zgłębienie swoich potrzeb, pragnień, obaw i wątpliwości. Jednak podstawowym warunkiem tego ćwiczenia jest uczciwość w stosunku do samego siebie i udzielanie prawdziwych odpowiedzi.

    Parę słów ode mnie:

    Pytania kartezjańskie potrafią być potężnym narzędziem. Czasem tak potężnym, że potoczne stwierdzenie „dostać, jak obuchem w łeb” nabiera pełniejszego znaczenia. Na szczęście nie słyszałam o przypadku, aby ten cios nie powodował zmiany na lepsze.

    Katarzyna Cyrulska

  • The Work. Praca z ograniczającym przekonaniem.

    iStock_000022874762_Large
    Czytaj opis

    „Ludzie lubią komplikować sobie życie, jakby już samo w sobie nie było wystarczająco skomplikowane”.

    Carlos Ruiz Zafón

    The Work

    To kolejne narzędzie coachingowe przynoszące niesamowite efekty w bardzo krótkim czasie. Służy do zmiany przekonań i punktu odniesienia. Dzięki tej metodzie jesteś wstanie bardzo szybko pozbyć się uporczywych myśli, negatywnych emocji, niezależnie czy dotyczą one ciebie, kogoś innego, przeszłości czy przyszłości.

    Metoda to przypomina grę prawda czy fałsz. Na bazie kilku pytań zdajesz sobie sprawę z problemu, ustosunkowujesz się do niego, sprawdzasz jego moc i działanie, a następnie kwestionujesz i zaprzeczasz. Bowiem dopiero kiedy uświadamiasz sobie jego istotę, uwarunkowania oraz negatywny wpływ na swoje życie, widzisz sens zmiany i wyjście z impasu. Wtedy to na bazie starego, tworzysz nową myśl lub jej jakoś. Co sprawia, że czujesz jakby kamień spadł ci z serca.

    Twórcą tej metody jest Byron Katie, która w wieku trzydziestu lat zaczęła borykać się z głęboką depresją. Ten stan trwał przez dziesięć lat, aż do momentu, gdy pewnego ranka Byron doznała olśnienia. „Odkryłam, że kiedy wierzyłam swoim myślom, cierpiałam, a kiedy im nie wierzyłam, nie cierpiałam, i że to samo dotyczy wszystkich. Wolność jest właśnie taka prosta. Odkryłam, że cierpnie jest wyborem. Odkryłam w sobie radość , która nigdy nie zniknęła, nawet na chwilę. Ta radość jest w każdym zawsze.” (cyt. z książki „Radość każdego dnia”) Od tej pory zaczęła kwestionować każdą myśl, która pojawiła się w jej głowie.

    Dzieje się tak, że wierzymy w swoje myśli i dajemy im podłoże. Nawet nie sądzimy lub po prostu nie wiemy, że możemy je zmieniać w każdej chwili. Dlatego też to nie rzeczywistość stanowi problem tylko problemem jest to, co my o niej myślimy, jak ją interpretujemy, jak na nią reagujemy.  A póki  w coś wierzymy to jest to naszą prawdą. Najprawdziwszą i jedyną. Jednak tylko naszą.  Bo wierzymy sobie i swoim myślom, które poza umysłem nie istnieją. Aczkolwiek identyfikując się z nimi wprowadzamy je w życia. I takie mamy życie, jakiej jakości mamy myśli. Natomiast wolność daje świadomość siebie, swoich myśli poprzez akceptację ich i zrozumienie. Tylko wtedy możemy być szczęśliwi, kiedy sami przestaniemy się unieszczęśliwiać poprzez nie. Najprościej mówiąc, kiedy nadamy im odpowiedni kierunek i nową jakość. My je generujemy, kreujemy, wierzymy im, karmimy, magazynujemy bądź po prostu odrzucamy. Jesteśmy za nie odpowiedzialni.

    The Work podzielone jest na następujące etapy.

    Pierwsza część nosi miano „Oceń swojego sąsiada”. Pracujesz na niej, kiedy to rzecz dotyczy ciebie lub jakieś osoby. W innym przypadku ją omijasz. Pamiętaj, aby tutaj zachowywać się w sposób jak najbardziej ocenny. Nie usprawiedliwiać nikogo. Wyrażać w pełni swoje emocje,  opinie. Bądź surowy.

    1. Kto cię denerwuje, wprowadza w zamieszanie i dlaczego? Co jest w nich takiego, czego nie lubisz? Wkurza mnie partnerka, bo ciągle się czepia, że robię coś źle i uważa, że powinienem robić tak jak ona chce. Ona zawsze wie najlepiej.  
    2. Jak chcesz, aby się zmienili? Co chcesz, aby zrobili? Chcę, aby dała mi spokój, bo nie mogę już tego wytrzymać.
    3. Czym jest to, czego powinni/nie powinni  robić, myśleć, być czy czuć? Jaką radę byś dał? Chciałbym, aby widziała mnie w tym wszystkim i  to, że mnie rani.
    4. Czy potrzebujesz czegokolwiek od nich? Co oni muszą zrobić, abyś był/była szczęśliwa? Nie oczekuję Bóg wie czego, tylko zrozumienia, że się staram. 
    5. Co o nich myślisz? Sporządź listę. Uważam, że moja dziewczyna jest egoistyczna, demotywująca, wredna, nieustępliwa, denerwująca…
    6. Czym jest to, czego nie chcesz znowu doświadczyć z tą osobą? Nie chcę doświadczyć upokorzenia przed innymi. 

    Teraz w części drugiej sprawdź zasadność pierwszego stwierdzenia z pytania nr 1 (potem kolejne) poprzez pytania:

    1. Czy to prawda? Daj sobie tu wystarczająco dużo czasu czekając na odpowiedź, jeśli nie pojawi się od razu. 
    2. Czy możesz wiedzieć absolutnie, że to jest prawda? Niepodważalna, niezaprzeczalna. Skąd rodzi się ta pewność?
    3. Jak reaguję, gdyby myślę tę myśl? Co się dzieje? Do czego mnie to prowadzi? Jaki jest efekt tej myśli?
    4. Kim byś był bez tej myśli? Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jej mnie masz. Jak się czujesz? Co się dzieje? 

    Ostatni etap, kluczowy:

    1. Odwróć tę myśl? Przekonwertuj, zmień szyk. Znajdź kilka nowych stwierdzeń, prawd. Np. Wkurzam się na siebie, że daję jej powody, aby się czepiała. Powinienem przyjrzeć się tym uwagom. Nie robię tak jak chce.  Robię to rzeczywiście po swojemu. Nie pytam. 

    Często klienci są w szoku, gdy zmieniając swoje myśli, kreślą nowy obraz swojej rzeczywistości. Dociera do nich, że to oni generowali problem. Widzą, że krzywdzili siebie. Czują ulgę, że pozbyli się tego ciężaru. Na ich ustach pojawia się uśmiech. Eureka. Jakie to było proste?! Jak mogłem żyć z tą myślą tyle czasu?!

    Agata Słodkowska

  • Ustawienia systemowe, wyznaczanie celu.

    iStock_000009116029_Large
    Czytaj opis

    „I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.

    Paulo Coelho – Alchemik 

    Wyobraź sobie, że twoje życie jest jak tarcza strzelnicza, ty masz broń i amunicję, celujesz w dziesiątkę a ciągle pudłujesz.

    Zastanawiasz się dlaczego? Znasz cel, wiesz, że chcesz w niego trafić i… pudło. Może nie umiesz prawidłowo strzelać? A może celujesz nie do tej tarczy?

    W coachingu praca z celami zaczyna się od pierwszej sesji  i trwa przez cały proces. Wyznaczenie celu jest niezwykle istotne, często jednak klienci mają z tym ogromną trudność, z różnych powodów. Ramowanie problemu a następnie zamienienie go na SMARTNY cel jest podstawą procesu coachingowego. SMARTNY to znaczy prosty, mierzalny, ambitny, realny, osadzony w czasie. Podstawowym narzędziem wyznaczania celu jest zadawanie odpowiednich pytań (np. zgodnie z modelem GROW), ale istnieje też mnóstwo narzędzi, które mogą być pomocne i wspierać klienta w jego poszukiwaniach. Jednym z nich jest weryfikacja celu poprzez pracę z podświadomością. Metoda ta czerpnie z terapii rodzinnej – ustawień Hellingerowskich.

    Do jego wykonania potrzebujesz kilku  białych, czystych kartek.

    Ćwiczenie to oparte jest na pracy z podświadomością i wygląda trochę jak czary mary, ale zanim je skrytykujesz – sprawdź, bo działa. Nasza podświadomość rejestruje mnóstwo sygnałów, których nasz umysł świadomy nie zauważa. Czasem trudno w to uwierzyć ale tak jest. Jesteśmy skomplikowanymi i fascynującymi istotami. Pozornie białe kartki papieru są identyczne, jednak coś je różni, ale dostęp do tej wiedzy ma tylko nasza głęboka struktura umysłu.

    „Intuicja to jedynie suma drobnych, ale całkiem konkretnych rzeczy, którym mózg nie zdążył jeszcze nadać nazwy”.

    Jo Nesbø 

    Kiedy klient „wyłuska” swoje cele, może się okazać, że jest ich więcej niż jeden i trudno określić który jest obdarzony największą i najlepszą energią. Za którym warto podążać a który lepiej odrzucić.

    Klient na kartce nr 1  zapisuje swój cel (im bardziej precyzyjnie tym lepiej). Jeżeli ma więcej niż jeden, to może zapisać go na kolejnej kartce.

    Na następnej zapisuje formułkę „coś podobnego” a na kolejnej „ coś zupełnie innego”.

    Coach  miesza kartki, następnie na odwrotnej stronie pisze numerki (1,2, 3,.. zależy ile celów było). Następnie rozkłada je na podłodze. Klient staje na poszczególnych numerkach. W ciszy stara się poczuć jaka energia bije z danej „kartki”. Ważne jest aby nie robił tego „z głowy” tylko z ciała i całkowicie oddał się we władanie swojej intuicji. Coach może pomagać, dopytywać co czuje w ciele, czy coś słyszy, widzi itd. Klient zapisuje swoje odczucia jakie miał stojąc na poszczególnych kartkach. Może to robić coach ale ważne jest aby zapisywać dosłownie co mówi klient. Gdy przejdzie wszystkie kartki może wejść jeszcze raz sprawdzić na której się czuje najlepiej , na której najgorzej (zapisuje to).

    Następnie odkrywamy kartki i klient odczytuje co sobie zapisał odnośnie poszczególnych kartek.  Może się okazać, że kartka z głównym celem, była tą na której czuł się najlepiej i wtedy jest to podpowiedź, że można pracować na tym celem. Może się zdarzyć, że wyjdzie np. że najlepiej się czuł na kartce „coś innego” i wtedy trzeba drążyć głębiej  i być może okaże się, że w trakcie kolejnych spotkań klient wyznaczy sobie, odnajdzie inny cel.

    „Jeżeli nie wiesz, dokąd zmierzasz, każda droga zaprowadzi cię donikąd”.

    Henry Kissinger

    Beata Machnikowska

  • Metafora w coachingu

    ladders
    Czytaj opis

    METAFORA – randka z podświadomością

    „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to: co już  masz w głowie”

    Carlos Ruiz Zafón – Cień wiatru

    Metaphora (termin pochodzi z języka greckiego), czyli przenośnia. Oznacza  przeniesienie cech jakiejś rzeczy, zjawiska, osoby, uczucia na inną, pozornie z nią nie związaną. Żona mówi o mężu – porusza się jak słoń w składzie porcelany, chce przez to powiedzieć, że brak mu np. delikatności w relacji. W tym jednym krótkim zdaniu zawarte jest całe mnóstwo treści.   Narzędzie, to  opiera się na grze symboli, które coś reprezentują w umyśle każdego człowieka. Coaching to rozmowa, czasem trudno dobrać w niej odpowiednie słowa, dlatego warto odwołać się do obrazów. Informacje i sugestie przekazywane w metaforach, Ego zawsze bierze do siebie. Ważne jest aby metafora była odpowiednio „dostrojona” do klienta. Czasem w trakcie procesu klient sam tworzy metaforę za którą coach podąża, czasem to coach ją tworzy i testuje czy klient ją „bierze”. Istotą metafory jest spojrzenia na problemy z meta poziomu. Metafora jest czymś więcej niż narzędziem lingwistycznym. Jest kluczem do pojęcia w jaki sposób ludzie myślą, pojmują świat, podejmują decyzje.

    Funkcję metafory może pełnić przysłowie, cytat, bajka, scena z filmu, zwierzęta, przedmioty użytkowe, rośliny … W życiu często stosujemy metafory (czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy), gdy nie potrafimy czegoś wyrazić wprost, gdy zależy nam na podkreśleniu wagi przekazu lub gdy chcemy dokonać  skrótu myślowego.

    Metafory mogą być np.

    – kinestetyczne – „pcham ciężki głaz”

    – wizualne- „ zielony jak shrek”

    – smakowe – „kwaśny jak cytryna”

    – dźwiękowe – „upierdliwy jak komar brzęczący nad uchem”

    – zapachowe – „śmierdzi jak mysie bobki”

    Zalety stosowania metafory

    – można ją stosować zarówno w rozmowie bezpośredniej w cztery oczy, przez skype, mailowo

    – pozwala na wyrażenie uczuć, emocji, myśli  o których trudno klientowi mówić , których często sobie nie uświadamia, których nie potrafi nazwać wprost.

    –  pozwala na zdystansowanie się od swoich myśli, daje możliwość spojrzenia na problemy z boku.

    – ułatwia klientowi mówienie o rzeczach dla niego trudnych, bolesnych a coachowi na ich zrozumienie

    – pozwala klientowi ujrzeć siebie w tej metaforze. Zobaczyć i zrozumieć w jakim schemacie funkcjonuje, co go ogranicza, w czym tkwi problem. A kiedy to nastąpi, zmienia się  pojmowanie problemu, wzrasta umiejętność decydowania i podejmowania działań.

    – może być wstępem do procesu coachingowego, czasem też cały proces w dużej mierze opiera  się na metaforze.

    Ograniczenia metafory jako narzędzia

    – musi być trafiona w kontekst sytuacyjny i zrozumiana przez klienta, inaczej jest pustą nic nie wnoszącą paplaniną,

    – użycie jej powinno być uzasadnione,

    – wymaga od klienta pewnej kreatywności,

    – coach stosujący tę technikę  powinien być bardzo elastyczny, kreatywny, uważny, musi umieć zbudować bardzo dobry raport z klientem. Nie każda metafora trafi do klienta. Nie ma instrukcji stosowania tego narzędzia, wiele zależy od indywidualnych zdolności coacha.

    Osobiście uważam, że metafora jest  niezwykle silnym i skutecznym narzędziem. Dobrze dobrana metafora buduje u klienta obrazy, które bardzo sugestywnie oddziałują na jego emocje, myśli, uczucia, sprawiając, że otwiera się w umyśle wiele „klapek”, które dają dostęp do nowej wiedzy o sobie, o tym jak funkcjonujemy świecie, jakie  nawiązujemy relacje. W trakcie procesu coachingowego klient często mówi: „ nie wiem”, i wtedy metafora może być swego rodzaju kołem ratunkowym. W czasie jednej z moich sesji na odpowiedź klienta „ nie wiem” zadałam pytanie „a gdybyś wiedział?”. Klient odpowiedział  lekko poirytowany „ nie byłbym wielbłądem”. Zapytałam co symbolizuje dla niego wielbłąd. Podejmując symbolikę wielbłąda klient dokonał istotnych dla siebie odkryć.

    Bardzo często źródłem problemów w życiu jest zaniżone poczucie własnej wartości, i to nad nim pracuje się w trakcie coachingu. Bez niego  trudno o szczęśliwe życie, dobre relacje, sukces. Istotę  tego problemu obrazuje bajka „Trzy świnki”, która jest przykładem metafory.

    Trzy świnki postanowiły zbudować domy. Pierwsza w pospiechu zbudowała dom z desek i słomy. Druga, nieco mniej spiesznie zbudowała dom z desek.  trzecia, zaś narażając się na kpiny sióstr, budowała mozolnie solidny dom z kamieni i cegieł. Kiedy w ich otoczeniu pojawił się zły wilk, bez trudu zdmuchnął domy z drewna i słomy. Dom trzeciej świnki zdołał przetrwać atak wilka.

    Solidny dom, zbudowany na mocnym fundamencie z solidnych materiałów daje nam schronienie i poczucie bezpieczeństwa.

    Podobnie jest z naszym poczuciem własnej wartości. Jeżeli zbudujemy silne JA, jeżeli nauczymy się zdrowo kochać siebie samych w oparciu o pełną akceptację i szacunek, zyskamy MOC, która pozwoli nam stawiać czoło wszelkim przeciwnościom losu.

    Beata Machnikowska

  • Koło wartości, życia, tożsamości

    iStock_000022814254_Large
    Czytaj opis

    Jeżeli czujesz, że twoje życie „kuleje”, że są obszary w życiu, które nie przynoszą ci zadowolenia, a może są takie, które zdominowały twoją egzystencję?  Może coś cię uwiera, ale nie wiesz co?  Może poszukujesz siebie i jesteś na początku drogi?  Nie wiesz co jest dla ciebie ważne? Jeżeli uważasz, że brak ci balansu, to  koło wartości może cię zainteresować. 

    „Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki.

    Krystyna Siesicka – „Zapałka na zakręcie”

    Samoświadomość to szczepionka na przypadki.

    Wiele religii, filozofii uważa, że szczęśliwe życie to takie, które jest zgodne z wyznawanymi wartościami, które pozostają w stanie równowagi. Dlatego tak istotne jest, aby przyjrzeć się swoim wartościom i znaleźć tę najważniejszą – wartość serca. Pierwszym krokiem na tej drodze może być stworzenie własnego koła wartości.

    Jak je wykonać?

    Spośród wartości wybierasz około 8,  które są dla ciebie ważne. Przypisujesz im wartość, od 1-10, zgodnie z tym jak czujesz, w jakim stopniu te wartości są realizowane w twoim życiu. Następnie rysujesz koło, dzielisz je na 8 części, w każdą wpisujesz wybraną przez siebie wartość.  Zaznaczasz graficznie w ilu procentach  realizujesz ją w swoim życiu.

    Przykładowe wartości to: miłość , wiara, zdrowie, spokój, wdzięczność, harmonia, niezależność, sukces, rozwój osobisty, bezpieczeństwo, spokój, rodzina, ryzyko.

    Np. Najważniejsza jest dla ciebie miłość, ale czujesz że w swoim życiu realizujesz tę wartość w 50%, więc zaznaczasz do połowy daną część koła. Tak robisz z każdą częścią. Tak powstanie twoje koło życia. Jeżeli twoje życie jest idealne to każda wartość  osiągnie w kole 100% . Ideały jednak zdarzają się niezwykle rzadko. Może się zdarzyć tak, że koło będzie równe, ale przypisane poszczególnym wartościom procenty będą na niskim poziomie np. 30%, co może świadczyć o twoich małych oczekiwaniach wobec życia.

    Przyglądając się swojemu kołu przychodzą ci do głowy refleksje, które warto zapisać. Często ta pierwsza myśl ma największą wartość dla procesu zmiany. Spójrz na swoje koło, zobacz czy jest ono w równowadze? Na krzywym kole trudno jechać. Uświadamiając sobie które, obszary niedomagają robisz wielki krok ku zmianie. To od ciebie zależy w którym miejscu koła przystawisz dźwignię, aby je wyprostować

    Dalej można stawiać kolejne pytania.

    – który obszar wymaga największej zmiany. Jak sądzisz dlaczego?

    – co zyskasz dokonując zmiany w tym konkretnym obszarze?

    – co się stanie jeżeli nic nie zmienisz?

    Zalety koła wartości

    – jest prostym narzędziem, można stosować je w trakcie sesji lub samodzielnie przez klienta w tzw. selfcoachingu.

    – może być bazą do stworzenia  koła  służącego do badania innych obszarów życia. Może być koło

    • Relacji
    • Życia zawodowego
    • Rozrywki/relaksu

    – pomaga wyznaczać cel, kierunek zmian

    – ujawnia prawdziwy, często nieuświadomiony problem klienta

    Kiedy pierwszy raz kiedy wykonałam swoje koło, było mocno zdezelowane. Na tamten moment wiele czasu poświęcałam rodzinie a zbyt mało rozwojowi osobistemu, pracy, dlatego odczuwałam pustkę i brak równowagi. Dziś moje koło wygląda zupełnie inaczej. Wciąż pracuję nad tym aby wyznawane przeze mnie wartości realizowały się w moim życiu w  100%.

    Wymagania wobec coacha.

    Coach stosując to narzędzie powinien stać nieco z boku i być jedynie wsparciem dla swojego klienta w jego odkryciach. Musi oczywiście znać instrukcję, aby móc wytłumaczyć klientowi o co chodzi w tym ćwiczeniu i jak je technicznie wykonać. Powinien być w tu i teraz z klientem I w razie potrzeby służyć pomocą, zadawać pytania.

    Wymagania wobec klienta.

    Klienci zwykle chętnie wykonują to ćwiczenie, czasem mają problem z nazwaniem wartości, dlatego coach powinien w takich momentach służyć pomocą.

    Koło wartości najczęściej wykonuje się na samym początku procesu coachingowego. Warto jednak robić je także w trakcie i na końcu, ponieważ jest ono takim papierkiem lakmusowym  zachodzących zmian. Porównując koło z początku procesu i z końca można wyraźnie zobaczyć czy zaszła zmiana i jak duża.

    Beata Machnikowska

    Zrzut ekranu 2015-01-31 o 00.24.35

  • Łuk zmiany Kurta Levina i Krzywa Fishera

    sad businesswoman
    Czytaj opis

    „Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej”. Paulo Coelho

    Zmiana jest kluczowym czynnikiem rozwoju i postępu. Zmiana przychodzi czasem nieproszona. Zmiana bywa zaplanowana. Coaching to proces przygotowania  na zmianę. Niezależnie, co jest celem i przedmiotem coachingu, zmiana najprawdopodobniej będzie konieczna.

    Mamy różne zmiany:

    – zmiany przekonań i postrzegania

    – zmiany strategii i nawyków

    – zmiany motywacji i nastawienia

    – zmiany świadome i nieświadome

    Jednym z zadań coacha podczas spotkań z klientem jest jego edukacja, informowanie go o strukturze i koncepcie zmiany w celu przygotowania go na to, co może on czuć podczas kolejnych etapów procesu.

    Narzędzie Łuk zmian jest ściśle powiązane z koncepcją Kurta Levina, która mówi o tym, że zmiana jest procesem linearnym i składają się na niego trzy etapy – odmrożenia, wahania/działania oraz zamrożenia.

    Zrzut ekranu 2015-01-28 o 10.52.25

    Celem modelu jest zaplanowanie całego procesu coachingowego tak, by przewidzieć w nim kolejne stadia nastawienia klienta i przygotować odpowiednie narzędzia do pracy.

    Etap I – odmrożenie: dostrzeżenie rutyny, określenie potrzeb, wizja przyszłości, motywacja.

    Ukierunkowanie na zrozumienie potrzeby zmiany, dostrzeżenie, co w tym momencie nie gra, stworzenie wizji atrakcyjniejszej przyszłości. To jest etap zadawania pytań, które mają uświadomić klientowi, co jest jego ograniczającą strefą komfortu, co stanowi rutynę.

    Pytania, jakie można zadać: Jak najczęściej to robisz? Jakie przynosi Ci to efekty? Jakie efekty chcesz osiągnąć?

    Etap II – zmiana poprzez wahania: podejmowanie prób, tworzenie alternatyw, analiza sytuacji.

    Klient rozumie zmianę i zaczyna próbować nowych rozwiązań poprzez eksperymentowanie w myśleniu, działaniu, reagowaniu. Należy dać mu pełną akceptację tak na nieudane próby, jak i błędy. Ważne jest wsparcie.

    Pytania: Jak inaczej możesz to zrobić? Jak możesz uzyskać efekt? Jak się z tym czujesz?

    Etap III – zamrożenie: wybór najlepszych rozwiązań, udoskonalenie, akceptacja nowości, usamodzielnienie.

    Wybranie najlepszych strategii. Wybranie nowych zachowań, nawyków i utrwalenie ich jako postaw. Celem tego etapu jest ustabilizowanie zaistniałych zmian i powiązanie z nimi nowych efektów.  Na tym etapie, klient powinien się usamodzielnić.

    Pytania: Jak będziesz to robić? Jakie efekty mają znaczenie? Jaką ma to dla ciebie wartość?

    Krzywa Fishera

    the-process-of-transition-fisher-s-personal-transition-curve-1

     

    (grafika Fisher Transition Curve ® JM Fisher 1999-2012)

    John Fisher jest autorem koncepcji zmiany osobistej, której towarzyszą kolejne przewidywalne stany emocjonalne. Jak ma na nie reagować coach?

    Każdy z etapów przynosi kolejne stany emocjonalne:

    – złość (jeśli klient czuje złość, reaguj spokojem)

    – szczęście, nadmierny entuzjazm (nadmierny entuzjazm jest zgubny, staraj się wywołać u klienta racjonalne myślenie, daj mu zimny prysznic)

    – strach (daj wsparcie, otuchę, poczucie bezpieczeństwa)

    – zagrożenie (naucz nowych kompetencji radzenia sobie z emocjami)

    – poczucie winy (daj akceptacje i naucz klienta, jak może sam dawać akceptację swoim porażkom)

    – depresja (daj kolejne zadanie, zaangażuj umysł klienta w nowe wyzwanie)

    – stopniowa akceptacja, odzyskiwanie sił (wyłoń i nazwij dobre strategie, zakotwicz ten stan)

    – poruszanie się do przodu, zmiana (ugruntuj nowe strategie)

    Schemat krzywej pozwala nie tylko przewidzieć, jak zareaguje klient w kolejnym etapie, ale także samemu przygotować się na odpowiednie wsparcie i uniknąć niepożądanych efektów. Brak wsparcia ze strony coacha może skutkować tym, że klient sobie nie poradzi i wypadnie z procesu.

    Należy zaznaczyć, że krzywa Fishera jest zgeneralizowanym procesem, a zmiana personalna jest indywidualnym zjawiskiem, zatem u każdej osoby może przebiegać nieco inaczej (w innej kolejności lub niektóre procesy mogą nie wystąpić).

    Krzywa pokazuje, jak kolejne stany emocjonalne mogą wpływać na zachowania i motywację do zmian.

     

    Powodzenia!

    Klaudia Pingot

  • Podróż bohatera

    Sport success on sunset background
    Czytaj opis

    O czym będzie?
    – o tym, co nas ogranicza w Polsce
    – o błędzie założenia „Cogito ergo sum” – Myślę, więc jestem,
    – o podróży bohatera, którą realizuje każdy człowiek,
    – o tym, czy TY jesteś bohaterem,
    – o błędach polskich podróżników, czyli czemu nie osiągamy sukcesów lub sukcesy nas przerastają,

    „Życie nie ma znaczenia. To ty wnosisz do niego znaczenie. Znaczenie życia jest czymkolwiek mu przypiszesz. Być żywym oznacza nadawać znaczenie.”
    Joseph Campbell

    W Polsce nie gratuluje się sukcesów znajomym, tylko się im zazdrości. Nierzadko ma miejsce taki mechanizm obronny, który w psychologii nazywa się reakcją upozorowaną. Gratulujemy koleżance sukcesu, ale w głębi duszy bardzo jej zazdrościmy. Zazdrość nie jest zasobnym stanem. Zasobnym stanem do osiągania sukcesu jest natomiast ciekawość i ciągła chęć wzrostu. Przypomniał mi się lipcowy wywiad Tomasza Lisa z Robertem Lewandowskim w telewizyjnej dwójce. Gdyby każdy piłkarz i każdy Polak myślał jak Lewandowski, byłby mistrzem. Gdybym miała przewodnią myśl streścić w jednym zdaniu, napisałabym – „jestem dumny/dumna z tego, kim jestem i wiem, że mogę osiągnąć wszystko to, czego pragnę, dzięki konsekwencji i ściganiu się nie z innymi, ale ze sobą”. Tego powinno się nas uczyć od dziecka w szkołach.

    Co nas ogranicza w naszym kraju?

    – religia buduje poczucie winy od dziecka i przekonanie o czarno-białym świecie
    – szkoła buduje fundamenty pod przyszłe wyścigi szczurów
    – stosowane schematy wychowawcze i oceny dają ciągłe poczucie gorszości
    – tradycyjna edukacja zabija kreatywność
    – brak dumy narodowej
    – brak publicznego partnerstwa
    – polska tradycja dopomaga narzekaniu i wchodzeniu w rolę ofiar życiowych
    – media pokazują tragiczno – sensacyjny obraz świata, co buduje nasze wyobrażenie o życiu, które bywa też normalne, dobre, a to, co nazywamy losem jest nierzadko przychylne.

    Nie zrozumcie mnie źle – edukacja, religia i media są potrzebne, dobrze jednak świadomie podchodzić do wszelkich przekazów

    W 1619 roku młody francuski filozof i matematyk utknął w śnieżycach na południu Niemiec. Odcięcie od świata stworzyło mu idealne warunki na zagłębianie się w siebie i napisanie rozprawy filozoficznej. To dzięki tym okolicznościom powstało jedno z najbardziej znanych łacińskich powiedzeń – „Cogito ergo sum”. Właściwie brzmiało ono „Dubito ergo cogito, cogito ergo sum” – „Wątpię więc myślę, myślę więc jestem”. Rene Descartes – Kartezjusz został ojcem rodzącej się wtedy i modnej długo później koncepcji „ja” w filozofii, która wskazywała, że nie ma nic pewniejszego od własnego myślenia.

    Czy na pewno? Czy myślenie jest dobre?

    Okazuje się, że najbardziej szczęśliwi ludzie, ci, którzy odnoszą największe sukcesy mają zupełnie inne strategie działania niż statystyczna większość.

    Mój wewnętrzny krytyk zauważa, że ci, którzy odnoszą największe sukcesy wcale nie muszą być szczęśliwi i vice versa – ci, którzy są szczęśliwi, nie muszą odnotowywać sukcesów na swoim koncie. Przyznaję swojemu wewnętrznemu krytykowi rację i postaram się wskazać różnicę.

    Dziś wiadomo, że własne myśli to iluzja umysłu. Wynik programowania świadomości i nieświadomości przez społeczeństwo. Nie możemy się zagłębić w siebie, wyłącznie myśląc i analizując. Inni także nie dadzą nam odpowiedzi na to, kim jesteśmy i jak mamy postępować. Powracając do dwóch bezdomnych. Niezależnie, co się wydarzy w życiu, ostateczny efekt i tak zależy od tego, jak to człowiek zinterpretuje i co z tym zrobi. Największe tragedie życiowe niektórym podetną skrzydła, inni nauczą się w ich obliczu latać.

    Tommy Hilfiger, o którym przed godziną czytałam artykuł, był bezdomnym, a teraz choćby skarpetki tej marki kosztują tyle, co dobry obiad w sklepie.

    Tommy wytrwale uczył się na swoich błędach. Był wyjątkowo konsekwentny, także co do poczucia swojej wyjątkowości. Realizował swój personalny mit, tak jak tysiące innych bogaczy, guru, liderów, ludzi sukcesu, czy – jeśli kogoś drażnią te nazwy – po prostu wielkich osobowości. Gdy się poczyta biografie tych wszystkich znanych ludzi, zauważa się dokładnie takie same elementy, o których za chwilę będzie mowa. Można zaobserwować, że im trudniej w życiu, tym wyżej można zajść, jeśli oczywiście towarzyszy tej podróży wizja, misja, konsekwencja oraz rozsądek.

    W coachingu jest takie narzędzie, które nazywa się „Podróż Bohatera”. W swoim poradniku „FitMIND. Schudnij bez diet” zainspirowałam się nim do stworzenia modelu „FitTravel” – emocjonalno-mentalna podróż dla osób odchudzających się.

    Podróż Bohatera powstała na bazie koncepcji monomitu. Nazwa ta została stworzona przez Josepha Cambella, mitoznawcę, religioznawcę i pisarza. Campbell w swoich pracach opierał się na teoriach Gustava Junga, opisując zjawiska psychiczne, jednocześnie nie zgadzał się z nim w pełni. Nawiązywał nierzadko do Schopenhaura i Nietzschego. Program z jego udziałem w latach osiemdziesiątych oglądało pół Ameryki. Niewiele osób które stosują narzędzie „Podróż Bohatera” wie, że koncepcja „follow the bliss” (podążaj za tym, co daje ci błogość) opiera się na Upaniszadach – indyjskich tekstach, należących do wedyjskiego objawienia. Campbell poprzez swoją twórczość wskazuje na istnienie archetypów i nieświadomości zbiorowej, a także podobieństwa kultury Wschodu i Zachodu oraz konieczność wychodzenia ponad i poza dualizmy. Czarno-białe widzenia świata i podział wszystkiego na dobre i złe rodzi wieczne frustracje.

    Mówiąc prosto, od lat poznajemy historie i legendy, które opowiadają ten sam scenariusz. Bohater żyje w zwykłym świecie. Pojawia się moment, gdy słyszy wezwanie do podróży, bo czegoś brakuje w jego życiu. Może je przyjąć lub odrzucić, tak jak Neo w Matrixie, kiedy Orfeusz daje mu wybór między niebieską a czerwoną pigułką, sybmolizującymi życie w iluzji umysłu bądź wyzwolenie się z niej i wejście na wyższy poziom świadomości. Bohater czy też bohaterka każdej takiej historii, opowieści przechodzi pewien przewidywalny cykl. Zmaga się z wątpliwościami i cieniami, zwłaszcza, gdy następuje moment separacji, odejście ze „starego świata”, co jest poprzedzone na ogół tragicznymi wydarzeniami. Bohater spotyka mentora oraz wiele ciekawych i barwnych postaci. Pojawia się miłość, ale i pojawiają się nowe wyzwania i zadania, którym trzeba sprostać. Nastaje moment, gdy bohater walczy ze śmiercią, co jest momentem próby, ale odkryta moc pozwala mu pokonać zagrożenie i wrócić do domu z darami i chwałą. Jest to oczywiście bardzo uproszczona struktura cyklu, która daje jednak pewną świadomość – że każdy z nas realizuje w większym lub mniejszym stopniu swój personalny mit.

    Elementy i cykle wspólne dla większości ludzi

    Każdy co jakiś czas:

    Ma dość świata i otoczenia, w którym przebywa.
    Przeżywa tragiczne dla siebie wydarzenia, które przynoszą przełom w życiu.
    Podświadomie wie, że powinien coś zmienić i podjąć wyzwanie.
    Boi się opuścić strefę komfortu, bo daje mu ona bezpieczeństwo.
    Przeżywa frustracje, jeśli już wie, że nie pasuje tam, gdzie jest, ale nie potrafi się odważyć pójść dalej.
    Gdy podejmuje wyzwanie, musi stawić czoła własnym ograniczeniom i blokadom, ale dzięki temu odkrywa swój potencjał i staje się odważniejszy i bardziej śmiały.
    Znajduje mentora, który go wspiera.
    Staje się wzorem dla innych i rodzi się przekonanie, że już nie można wrócić do „starego świata”?

    To tylko kilka elementów, uproszczonych i zgeneralizowanych z całej Podróży Bohatera. Schemat się powtarza w większości filmów o bohaterach i dwóch światach – Matrix, Alicja z krainy czarów, Avatar, Gwiezdne Wojny, Harry Poter, Władca Pierścieni.

    Jakie ma to znaczenie dla rozwoju przeciętnego człowieka?

    Archetypy funkcjonują nieustannie w naszym życiu. Może zabrzmi to infantylnie i jest po części magicznym myśleniem, ale realizując scenariusz monomitu, sami stajemy się bohaterami. Wśród klasycznych przykładów monomitu, na których opierał się Campbell, znajdują się historie między innymi Chrystusa, Buddy, Mojżesza. Wśród przykładów monomitu w dniu dzisiejszym znajdziemy większość znanym i rozpoznawalnych nazwisk. Ten cykl monomitu tak bardzo nas przyciąga i magnetyzuje, że nie tylko filmy bazują na owej koncepcji, ale i telewizyjne reportaże o pokrzywdzonych losem ludziach, którzy przezwyciężyli choroby, bankructwa, omyłki urzędowe, niesprawiedliwość społeczną.

    Można powiedzieć, że każdy z nas jest bohaterem swojego życia. Leroy Merlin wykorzystuje nawet to hasło i jego sens w reklamach, gdzie pojawia się konkluzja „Zostań Bohaterem w swoim domu”. Prawdę o sobie poznajemy więc nie poprzez myślenie, a poprzez nowe doświadczenia i… wątpliwości, czy to co już wiemy o sobie jest prawdą. Zmodyfikowana sentencja Kartezjusza brzmiałaby wtedy „Dubito ergo sum” (Wątpię, więc jestem).

    Błędy, które popełniamy w swojej podróży:
    – ignorowanie potrzeby zmian
    – zdawanie się tylko i wyłącznie na siebie (badania wykazują, że wpływ sukces, nawet ten personalny mają bliscy, w szczególności partner/partnerka)
    – brak wiary w potencjał (potencjał wyzwalany jest w trakcie nowych doświadczeń)
    – tkwienie w niezasobnych, ograniczających przekonaniach na swój temat
    – brak odpowiedzialności za swoje życie
    – strach, że poza strefą komfortu sobie nie poradzimy
    – przecenianie swoich umiejętności
    – nie inwestowanie w swoje umiejętności
    – brak zmiany strategii po porażce
    – brak ciekawości świata

    Mój wewnętrzny krytyk mówi, że niektórzy ludzie nie potrzebują zmian, a spokój i wolność rozumianą na wiele sposobów można osiągnąć poprzez medytację. Zgadzam się z nim. Szczęście to między innymi stan błogości, który można osiągnąć w stanach „up-time” lub „flow” (przepływu), albo dzięki filozofii i stylowi życia.

    Analityk dodaje, że są badania, które mówią o tym, że gdy człowiek wcale nie podejmuje wyzwań, gnuśnieje i „obrasta w tłuszcz”. Zgadzam się także.

    Marzyciel podpowiada, że wszystko można pogodzić i to najlepsze rozwiązanie. Przyklaskuję!

    Rozwiązania:
    – dużo czytać inspirujących historii i biografii
    – budować fajne relacje
    – otaczać się ludźmi wspierającymi i pogodnymi
    – oglądać mniej telewizji, więcej ciekawych wystaw
    – rozwijać się na różne sposoby mentalnie, emocjonalnie, fizycznie
    – dbać o ciało
    – dawać coś bezinteresownie
    – brać, jak dają, nie biorąc więcej niż potrzeba
    – kochać, nie bać się miłości
    – uprawiać seks
    – nie obawiać się własnych potencjałów
    – mniej analizować
    – więcej działać
    – rysować i opisywać swoje cele.

    Ludzie lubią facebook’a, bo tam mogą tworzyć bez wysiłku takie awatary, jakie chcą i taką rzeczywistość, jakiej pragną. Wbrew pozorom, jest to także możliwe w realu. Może wysiłku trzeba włożyć więcej, ale nagroda jest znacznie bardziej przyjemna i stymulująca.

    Autorka: Klaudia Pingot

  • Studnia motywacji

    iStock_000043815238_Large
    Czytaj opis

    Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.

    Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur.

    Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.

    Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur.

    Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.

    Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur.

Zagadnienia
z którymi pracujemy

Klient przychodzi na coaching z reguły z jednym problemem lub celem. My podchodzimy do nich holistycznie, pracując na różnych poziomach, aby uzyskać większą efektywność. Smart Coaching w ramach indywidualnych treningów oferuje:

  • Pewność siebie
    budowanie pewności siebie, akceptacji siebie, poczucia własnej wartości
  • Wyznaczanie celu
    zarządzanie czasem, emocjami, motywacja, wyznaczanie i osiąganie celów
  • Relacje z innymi
    komunikacja, budowanie ekologicznych i asertywnych relacji
  • Zarabianie
    praca nad nawykami i przekonaniami prowadzącymi do sukcesu
  • Budowanie biznesu
    leadership, zarządzanie zespołem, wystąpienia publiczne
  • Inne
    Fitmind coaching, pozbywanie się fobii, praca z niwelowaniem tremy i stresu

WYBIERZ SWOJEGO COACHA
LUB NAPISZ, NAD CZYM CHCESZ PRACOWAĆ

Stawka w coachingu jest wysoka, w końcu gramy o Twoją przyszłość. Większość klientów twierdzi, że musi czuć „chemię” z danym coachem, aby zdecydować się na współpracę. Poczytaj o nas, każda osobowość z zespole Smart Coaching jest inna, każda stawia na swoją autentyczność. Jeśli jeszcze nie wiesz, z kim chcesz pracować, napisz do nas. Opisz swój problem lub wyzwanie, co jest dla Ciebie ważne, jaki powinien być „Twój coach”. My dopasujemy do Twoich potrzeb naszą usługę i przedstawimy ją mailowo lub telefonicznie.

Zobacz wszystkich

Wybierz swój ulubiony
sposób kontaktu

Skype
Skype

Godziny
pakiet

Coach
do uzgodnienia

Master Coach
do uzgodnienia

E-mail
Email

Email
pakiet

Coach
do uzgodnienia

Master Coach
do uzgodnienia

Na żywo
Na żywo

Godziny
pakiet

Coach
do uzgodnienia

Master Coach
do uzgodnienia

Skontaktuj się
z wybranym coachem!

Szczerość i autentyczność to nasze bazowe wartości. Różni nas wiele - cechy osobowości, zalety, wady, pasje, specjalizacje, ale wymienione wartości pozostają niezmienne dla całego zespołu. Wybierz swojego coacha, kierując się intuicją lub logiką :-) Niezależnie, z kim będziesz pracować, zawsze możesz liczyć na pełną akceptację.
×